Lęk przed bliskością – czego się boimy?

Bliskość to jedna z najwspanialszych rzeczy w relacji, która dotyka nas głęboko i jest kluczowa dla zdrowia naszej psychiki. Każdy z nas w głębi serca pragnie intymności psychicznej, która pozwala odkrywać nawet najtrudniejsze części siebie przed innymi z zaufaniem, że będziemy w pełni akceptowani i wspierani.

Co jednak w sytuacji, kiedy boimy się wchodzić w relacje? Co jeśli pragniemy bliskości tak bardzo, że myśl o utracie jest nie do zniesienia? Dowiedz się, jak objawia się lęk przed bliskością, jakie mogą być jego źródła oraz co możesz zrobić, aby w końcu przestać się bać i zacząć doświadczać bycia z drugim człowiekiem w pełni.

Lęk przed bliskością – objawy

Lęk przed bliskością może objawiać się na różnych poziomach subtelności. Nie chodzi tu o zamykanie się w czterech ścianach, czy całkowite odcinanie się od ludzi. Możemy go dostrzec w obawie przed nawiązywaniem nowych relacji, unikaniu fizycznego kontaktu i trudnych rozmów z bliskimi.

Jak jeszcze może objawiać się lęk przed bliskością?

  • nawiązuję wyłącznie powierzchowne relacje, kiedy ktoś się zbliża – uciekam
  • sabotuje swoje wysiłki w budowaniu relacji
  • nie potrafię podtrzymać relacji dłużej
  • bliskość kojarzy mi się z cierpieniem
  • nie potrzebuję innych ludzi
  • potrzebuję innych ludzi, ale boję się, że mnie opuszczą, zostawią, zdradzą
  • nie chcę się od nikogo uzależniać
  • nie lubię / nie chcę prosić innych o pomoc czy wsparcie

To tylko niektóre z przykładów. Tak naprawę objawy będą się różnić w zależności od ukształtowanego stylu przywiązania czy dynamiki relacji.

Skąd to się bierze? Źródła lęku

Przyczyny lęku można szukać w wydarzeniach, które miały miejsce w naszym życiu. Psychologia szczególną wagę przykłada do relacji z wczesnego dzieciństwa i tego, jak wyglądała bliskość z naszymi pierwszymi opiekunami, w szczególności matką. To od nich uczyliśmy się patrzeć na świat, relacje, siebie samych. W ten sposób wykształciły się nasze wzorce bliskości, które w dużej mierze decydują o tym, jak nasze relacje wyglądają obecnie.

Obok rodziców i opiekunów wpływ na to, jak podchodzimy do relacji, mogli mieć także nasi rówieśnicy, rodzeństwo, czy inne ważne osoby, które pojawiały się w naszym życiu. Wszyscy z którymi byliśmy blisko, a którzy w jakiś sposób przysporzyli nam cierpienia (przemoc fizyczna i słowna, opuszczenie, zaniedbanie emocjonalne).

Jeśli w naszej wczesnej relacji z matką dominowała bezpieczna więź (matka była blisko, reagowała na nasze potrzeby), to zwykle w dorosłym życiu czujemy się bardziej wartościowi i wiemy, że zasługujemy na miłość. Odnajdujemy się dobrze zarówno w relacjach, jak i będąc samemu. Zupełnie inaczej sytuacja się rozwija, jeśli jako niemowlęta, zamiast uwagi otrzymywaliśmy raczej niepewność…

Jeśli doświadczyliśmy bliskości, która była okupiona cierpieniem – bardzo możliwe, że do tej pory niesiemy w sobie rany, które co jakiś czas się otwierają, zadając nam ból. Lęk przed bliskością to tak naprawdę lęk przed byciem odrzuconym, utratą, samotnością. Podświadomie wierzymy, że możemy tego uniknąć, unikając bliskości. Jednak w rzeczywistości tak się nie dzieje.

Z perspektywy terapii Internal Family Systems mówimy o częściach, które pojawiły się, aby chronić nasze wewnętrzne dzieci przed cierpieniem, poprzez odsuwanie nas od bliskich relacji. Te części, choć mają pozytywną intencję, w istocie często odbierają nam możliwość doświadczania bliskości w ogóle.

Kobieta na tle słońca

Lęk przed bliskością, a style przywiązania

Warto również wspomnieć o teorii przywiązania. Jej twórca, John Bowlby, wyróżnia 3 główne style przywiązania. Wśród nich wyróżniamy np. styl lękowy, który charakteryzuje się silnym lękiem przed utratą. Dobrze jednak poznać je wszystkie, aby mieć ogólny pogląd na to, jak mogą wpływać na nasze poczucie bezpieczeństwa w kontaktach z innymi ludźmi. Pozwoli to lepiej rozumieć postępowanie w relacjach (zarówno swoje, jak i innych) i dostrzec, że u progu wielu destrukcyjnych zachowań leży po prostu… niepewność.

bezpieczny styl przywiązania – przeważnie czuje się w relacjach bezpieczne, łatwo się komunikuje. Wie, że zasługuje na miłość, dlatego oczekuje od innych reakcji na swoje potrzeby oraz dbałości o wspólne dobro i to samo daje od siebie. Osoby z bezpiecznym stylem przywiązania wiedzą, że jeśli poproszą o pomoc – otrzymają ją.

lękowy styl przywiązania – często martwi się o to, co dzieje się w relacjach, nieustannie się zastanawia, czy druga osoba się o nią troszczy, chce być nieustannie blisko drugiej osoby (często mówi się tutaj o “przyklejeniu do partnera”).

unikający styl przywiązania – odcina się od emocji, często odrzuca inne osoby, nie chce od nikogo zależeć, nie umie wybaczać, ciągle znajduje wady w osobach, które są bliżej, a z drugiej strony idealizuje tych, z którymi z jakiegoś powodu wejście w relację nie jest możliwe.

Warto tutaj podkreślić, że powyższe opisy są dość ogólne i określenie stylu przywiązania zwykle wymaga dłuższej rozmowy z psychoterapeutą lub szerszych analiz w tym zakresie.

Jak pisze Laura Mucha, w książce “No właśnie, miłość”, każdy z nas może być w jakimś punkcie stylu lękowego i stylu unikowego. Mówi się również o stylu zdezorganizowanym, w którym widoczny jest brak spójności w stylu przywiązania. Jak wskazują badania, ok. 42% osób w związkach może odczuwać niepewność, związaną z posiadaniem pozabezpiecznego stylu przywiązania (tj. lękowego, unikowego lub zdezorganizowanego).

Dłonie z papierowym sercem

Jak przestać się bać?

Choć wzorce przywiązania zwykle są w nas dość mocno utrwalone, nie oznacza to, że nie możemy nic z tym zrobić.

Jednym z głównych problemów, z którymi zmagają się osoby mające pozabezpieczny styl przywiązania, jest nieumiejętność radzenia sobie z emocjami. Albo zanadto je tłumimy, albo w drugą stronę – totalnie przytłacza nas to, co się z nami dzieje. Dlatego kluczowa jest praca nad zwiększaniem świadomości w tym zakresie. Zrozumienie, jak te emocje na nas wpływają i nauka odpowiedniej ich regulacji może przynieść ogromne korzyści.

Drugą sprawą jest uświadomienie sobie źródła lęku i obdarzenie się samowspółczuciem. Z perspektywy Internal Family Systems mówimy o uwolnieniu wygnańców (czyli odciążeniu tych części, które zostały naznaczone cierpieniem w bliskich relacjach z innymi). Zrozumienie podłoża własnego lęku i uleczenie wewnętrznych ran może sprawić, że część ochronna nie będzie musiała już spełniać roli, jaką jest uciekanie przed bliskością.

Trzeba się otworzyć na samego siebie i obdarzyć się troską, aby móc dawać bliskość innym i tę bliskość przyjmować. Zwróć uwagę, jak do siebie mówisz… Czy jesteś ze sobą blisko, słuchasz swoich emocji, dajesz sobie uważność i potrafisz sobie współczuć? Czy może uciekasz przed sobą i starasz się zagłuszyć swoje myśli, stłumić emocje, nie czuć…

Im bardziej oddalamy się od siebie, tym dalej nam do innych.

Na koniec – relacje z drugim człowiekiem są nierozerwalnie związane z ryzykiem straty. Jednak jeśli zadbamy w tym wszystkim o siebie, uleczymy swoje rany i obdarzymy samowspółczuciem, to takie ryzyko będziemy w stanie przyjąć. W zamian otrzymamy wolność, dzięki której będziemy mogli doświadczać bliskości w pełni.

Nie będziemy musieli już dłużej uciekać, ani kurczowo się jej trzymać. Zaakceptujemy jej delikatność i zmienność. Doświadczymy mocy wzajemnego wsparcia i ciepła, które ma swoje źródło w miłości – do siebie i drugiego człowieka.

Copywiter w Life Architect
W Life Architect dbam o komunikację. Promuję działania, które pomagają zmieniać życie na lepsze i tworzę wspierające treści.

Przyłącz się do dyskusji: