Psycholog też człowiek

Kiedy podjęliśmy decyzje o ślubie, część mnie bardzo się z tego kroku cieszyła, wiadomo, ale była też cząstka mnie, która wiedziała, że taki ślub będzie co najmniej zaskoczeniem dla katolickiej części mojej rodziny. Rozbieżności religijne moje i mojego męża sprawiły, że nasz ślub miał być tzw. ślubem mieszanym. Po różnego rodzaju przejściach z formalnościami kościelnymi, które były dla nas niezłym testem wytrwałości i szukania w sobie nieskończonych pokładów cierpliwości do przeszkód pojawiających się na drodze do zaślubin, przyszedł czas na rozdawanie zaproszeń. Nie było ich jakoś strasznie dużo, ale trochę tego podróżowania, odwiedzin czy rozmów przy herbatce i ciastku było. Radość odbiorców mieszała się z zaskoczeniem na informacje, że to ślub mieszany. Aż przy którejś wizycie padło historyczne zdanie: „I ty, psycholog, sobie z tym nie poradziłaś? Nie przekonałaś go do normalnego ślubu?”

Z perspektywy prawie 10 lat, które minęły od tego czasu, łatwiej spojrzeć mi na to z dystansem. Pamiętam jednak, że wtedy byłam w szoku. Kiedy kończyło w moich uszach dźwięczeć tamto pytanie, w mojej głowie rozpoczynała się walka na myśli: „To przecież jego indywidualna sprawa”, a zaraz potem „No tak, racja kiepsko to o mnie jako psychologu świadczy”, a na koniec „Zaraz, zaraz, a czym oni myślą, że zajmuje się psycholog?”.

Psycholog, czyli kto?

I z tą myślą dzisiaj do Was piszę, o wyobrażeniach na temat tego zawodu. Najpierw sama wpadłam w sidła przekonań, na czym polega praca psychologa. Co więcej, powód, dla którego wybrałam taki kierunek studiów był po linii tych spodziewań. Otóż wyobrażałam sobie, że na tych studiach zdobędę tajemny dostęp do drugiego człowieka i posiądę wiedzę o tym, jak działa człowiek, czyli będę wiedzieć o was wszystko. Teraz rozumiem swoją rolę zuuuuuupełnie inaczej i za tamte przekonania przepraszam i siebie, i was :-)

Choć ten sposób myślenia o psychologii już nie jest mój, to trafia do mnie sporo perełek-przekonań tego, jak inni widzą ten zawód. Bardzo często słyszę:

  1. psycholog ma władzę nad drugim człowiekiem,
  2. psycholog potrafi zmanipulować drugiego człowieka,
  3. psycholog wie o tobie wszystko w ciągu pierwszych sekund spotkania,
  4. psycholog zna tajemne sztuczki manipulacyjne.

I ty też możesz zostać psychologiem

Zabawne, choć może w sumie to, co teraz napiszę, jest bardziej smutne niż zabawne, ale na dobrą sprawę każdy mógłby mieć sprawny dostęp do wnętrza swojego albo wnętrza drugiego człowieka, gdyby tylko stworzył do tego odpowiednie warunki. A są one proste choć niełatwe, bo potrzeba trochę czasu, chwil uważności, pakietów empatii i całkowitego braku oceny. To nie są tajemne składniki dostępne nielicznej grupie zrzeszonej pod hasłem psychologowie. To składniki takie jak krew – ma je każdy, tylko nie każdy z nich potrafi korzystać albo dostęp do nich został gdzieś kiedyś zablokowany.

Więc każdy z was mógłby psychologiem być, gdyby tylko trenował się w tych powyższych umiejętnościach. Co ciekawe, ja tego nie nauczyłam się na studiach. Tam zdobywałam wiedzę teoretyczną. Praktykę i doświadczenie w nie-ocenianiu, okazywaniu empatii, uważności i umiejętności słuchania zdobywałam (i ciągle zdobywam) dopiero po studiach. Śmiem twierdzić, że stałam się gotowa do bycia psychologiem dopiero po kilku latach terapii własnej. Wcześniej działałam po omacku i trochę mi tego wstyd, że nie zabrałam się za siebie wcześniej. Śmiem nawet twierdzić, że każdy student tego kierunku powinien w trakcie 5 letnich studiów magisterskich przynajmniej raz przejść swoją własną terapię.

Psycholog też człowiek 1

Psycholog powinien…

Jest jeszcze jedna pula przekonań, która wikła wyobrażenie na temat tego zawodu. Otóż krążą oczekiwania, że psycholog powinien:

  1. świetnie dogadywać się z wszystkimi,
  2. nie mieć konfliktów,
  3. powinien być lubianym przez wszystkich,
  4. zawsze poprawnie reagować,
  5. nie dać się ponieść emocjom,
  6. nie mieć spadków nastroju,
  7. nie okazywać złości.

I nie dosyć, że inni mają takie oczekiwania wobec nas, to jeszcze sami zaczynamy wierzyć, że możemy je spełnić i cichaczem wpadamy w sidła: muszę być idealny/idealna. Zaczynamy wierzyć, że dobry psycholog to taki, który nie może pokazać żadnej skazy, żadnego błędu, żadnego zawahania. To z kolei wikła nas w sztuczność, niedostępność i wiąże na szyi pętlę perfekcjonizmu. Istnieje ryzyko, że będziemy chcieli pokazywać perfekcyjne małżeństwo, perfekcyjne relacje z dziećmi, perfekcyjne relacje z kolegami i koleżankami, perfekcyjną reputację, perfekcyjne ceny, perfekcyjne prace naukowe, bo każda inna wersja tych obszarów będzie o nas jako psychologach źle świadczyć.

Nie wiem, czy kogoś nie rozczaruję tym zdaniem, ale: uwaga, uwaga: psycholog też człowiek! Tak jak bycie stomatologiem nie eliminuje ryzyka pojawienia się próchnicy albo posiadanie warsztatu samochodowego nie sprawia, że nigdy nie popsuje się nam samochód. My psychologowie też mamy te same emocje, co inni, też przeżywamy różne rzeczy, też mamy swoje schematy i automatyczne reakcje. Większa wiedza o nas samych i świadomość, tego kim jesteśmy, daje więcej możliwości wyboru, ale nie stajemy się dzięki temu święci. Na nas też działa grawitacja. Też popełniamy błędy. Też wybuchniemy. Też wpadniemy w pułapkę oceniania. Też mamy krytyka wewnętrznego, który podpowiada różne głupie rzeczy. Też. Też. Też.

Psycholog niedoskonały

Nie ma perfekcyjnych psychologów. Ja przynajmniej nie znam. Znam za to bardzo wielu, którzy są dla mnie wzorem oswajania własnej niedoskonałości. Którzy, żeby zmniejszyć ryzyko złych wyborów, reakcji czy automatycznych zachowań, podejmują wielokrotnie własną terapię, są pod stałą superwizją, inwestują w rozwój siebie. To, co w nich kocham i to, co kocham w tym zawodzie to: pokora i świadomość tego, że ani my – psychologowie, ani wy – nasi klienci, nie jesteśmy perfekcyjni i nigdy nie będziemy. Akceptacja takiego stanu rzeczy przyniesie wszystkim stronom ulgę, ale też wiarę, że wspólnie możemy pracować nad niedoskonałym światem wewnętrznym i zewnętrznym. Chciałoby się na koniec powiedzieć: mniej oceniania, więcej samopoznania.

A rodzina ślub mieszany przeżyła i my też ;-)

Psycholog, coach, blogerka
Psycholog specjalizująca się w tematyce autentyczności, wstydu i odwagi. Uczennica dr Brené Brown z Uniwersytetu w Teksasie. Więcej na temat Joanny możesz dowiedzieć się, odwiedzając jej stronę: www.joannachmura.pl